Trzy dni przed wyjazdem w Góry Izerskie naderwałem wiązadło w ferworze piłkarskiej walki. Tak to już czasem bywa. Zamiast śmigać na desce i stawiać pierwsze kroki na biegówkach kuśtykałem sobie jak emeryt. Czułem się swojsko bo Świeradów Zdrój jako uzdrowisko jest bardzo popularne wśród niemieckich emerytów. Niemiecki odpowiednik NFZ refunduje Niemcom pobyty kuracyjne w Świeradowie – stąd ten najazd naszych zachodnich sąsiadów.

CZYTAJ DALEJ…

Ostatnio w naszej skrzynce pocztowej zawitało kilka kartek. A to Ola w pocztówce ze Sri Lanki zapewnia, że skrzętnie zapisuje swój National Geographic Expedition Journal i odgraża się, że jak Ona przysiądzie do pisania bloga to dopiero sobie poczytamy o prawdziwym podróżniczym życiu :) A to Helenka donosi o życiu rafinerii i spotkaniach z łosiami w Norwegii, a to nasza kumpela jeszcze ze wspólnej podstawówki, Adela Tarkowska pozdrawia z północy Argentyny dokąd dotarli po niemal 3 latach podróży dookoła świata na rowerach (ich przygody można śledzić na www.biketheworld.pl – gorąco polecamy!). Przed Adelą i Krzyśkiem jeszcze rowerowa odyseja przez 3 kontynenty, z ich kartki wyglądają na nas znajome kolory gór Pumamarci, a Adela pozdrawia, rzucając: „Do zobaczenia na jakiejś ciepłej wyspie!”. No i jak tu się nie rozmarzyć :)

Każda z tych kartek daje mnóstwo frajdy. Sam fakt, że aby do nas dotrzeć, pokonała tak daleką drogę, każe myślom wędrować śladami jej trasy. Pisanie kartek to świetna tradycja, nie pozwalajmy jej zaniknąć. Zwłaszcza jeśli tą jedną kartką wysłaną gdzieś z trasy możemy wywołać  uśmiech na twarzy chorego dziecka.  Dlatego razem z Polskimi Blogami Podróżniczymi, zachęcamy do przyłączenia się do akcji: Marzycielska Poczta z Podróży! Gdziekolwiek jesteście, w waszym rodzimym mieście, na starych poczciwych Mazurach, czy może w najbardziej oddalonych zakątkach świata wysyłajcie chorym dzieciom pozytywną energię! Wystarczy kupić kartkę, zajrzeć na stronę:

www.marzycielskapoczta.pl

po dane małego adresata i wysłać swoje pozdrowienia. W profilach dzieciaków możecie sprawdzić, skąd docierają do nich kartki i listy, możecie też utrzymywać kontakt wirtualny i zwyczajnie śledzić, co u nich słychać.

U nas pierwsze mroźno-zimowe pocztówki wysłane :) A u was?

Pozdrowienia dla Maćka i Wiki! :)

- Poproszę chleb i kilogram pomidorów.
- Coś jeszcze?
- To wszystko. Ile płacę?
- Chwileczkę, sprawdzę. To będzie…
…2 miliardy 355 milionów i 230 tysięcy dolarów.
- ?!?!?!?!?!
——————————————————————————–

W 2008 roku zdezorientowani mieszkańcy Zimbabwe przecierali oczy ze zdumienia. Na zakupy chodziło się z torbami pieniędzy. Historię opowiedziała nam Mercedes, która pochodzi z Zimbabwe.

Na początku roku najwyższym banknotem w obiegu było 200 000 dolarów. Rachunki były proste i przejrzyste. Na zakupy nie wydawało się więcej niż milion dolarów.

CZYTAJ DALEJ…

Po co odwiedzić Zambię? Można zaciągnąć się do pracy jako wolontariusz w jednym z wielu prywatnych gameparków. Jeśli spodobasz się zamożnym Europejczykom, których będzie obsługiwał, jest nawet szansa na zatrudnienie. Nie za duża, bo chętnych na twoje miejsce dziesiątki, ale zawsze warto spróbować.  Przekonał się o tym Niall, któremu zarząd Wildlife Reserve postawił ultimatum: ścina zapuszczane przez 8 lat dredy i wybiera bardziej ‘cywilizowaną’ fryzurę, albo nici ze stażu. Chłopak przez długie dni bił się z myślami. W końcu zdecydował się pozostać wiernym swoim ideałom. Może i został bez pracy, ale za to z czystym sumieniem mógł spoglądać w lustro. Nie pomogło nawet to, że wcześniej świetnie się sprawdził w podobnym rezerwacie w RPA. Widać styl odgrywa w Zambii nieco ważniejszą rolę.

Wodospady Wiktorii

CZYTAJ DALEJ…

10 stycznia o godzinie 11.00 w polskiej blogosferze podróżniczej zawrzało. Mniej więcej o tej samej porze na dziesiątkach blogów pojawiły się wpisy o niemal identycznym tytule „Podróże to prawdziwy lajfstajl”. Powstała społeczność na facebooku, która w ciągu kilku dni zdobyła ponad 700 fanów. Do akcji przyłączały się kolejne blogi, aż ich liczba sięgnęła 60. Akcją zainteresowały się nawet media. A wszystko to za sprawą starego, poczciwego Onet.pl, a dokładniej plebiscytu Blog Roku organizowanego przez portal Onet. Kategoria „Podróże i szeroki świat” została usunięta,  blogerzy podróżniczy zostali włączeni w kategorię LIFE-STYLE:

CZYTAJ DALEJ…

Jak kupić auto w Mozambiku? Trzeba znaleźć Hindusa, który sprowadza samochody z Japonii. W kraju kwitnącej wiśni, podobnie jak w Mozambiku, jeździ się po złej stronie jezdni. Podobno to Japończycy wymyślili lewostronny ruch. Praworęczni samuraje nosili miecze z lewej strony. Mijając się na drodze, zahaczali się nimi i stawało się to pretekstem do potyczki. Cesarz rozwiązał problem, nakazując poruszanie się po lewej stronie dróg.

W Mozambiku aut jest niewiele. Dla przeciętnej rodziny to luksus, na który nie można sobie pozwolić. Kiedy trzeba gdzieś pojechać, korzysta się z tak zwanych chapas. Najczęściej są to stare minibusy Toyoty lub odkryte półciężarówki. Trudno powiedzieć, które są wygodniejsze. Wszystko zależy od współpasażerów, na których akurat trafisz. A właściwie od ich liczby. Pisaliśmy już o tym co nieco w pierwszym poście o Mozambiku. Nasz rekord to 34 osoby z bagażem w minibusie z miejscami siedzącymi dla 11 osób. Busiki to ponad dwudziestoletnie trupy po przejściach, dla Europejczyka nie do zaakceptowania nawet w 10-osobowym składzie. Ale tutaj nie ma czasu na dąsy. Trzeba sie pakować, bo następna okazja może się trafić dopiero następnego dnia.

W DRODZE…

W drodze - chapas

CZYTAJ DALEJ…

Życzymy Wam ciepłych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia, zarówno tych spędzanych w gronie rodzinnym, jak i tych z dala od domu, w podróży.

Oby rok 2013 wbrew przesądom okazał się dla nas wszystkich wyjątkowo szczęśliwy. Skoro przeżyliśmy koniec świata, nic nam już niestraszne! :)

A jak zmęczycie się już wielogodzinnym biesiadowaniem przy stole,  w ramach odpoczynku zapraszamy do posłuchania krótkiej opowieści o podróży dookoła świata i świętach spędzanych daleko, daleko od domu. Zapraszamy na krótką audycję z naszym udziałem w pierwszy dzień świąt, 25 grudnia o godz 18.00 w Radiu Dla Ciebie ( 101 MHz).

Pozdrawiamy Świątecznie!

Wszystko zaczęło się jakieś 514 lat temu.

Vasco da Gama był właśnie w drodze do Indii. Postanowił zboczyć nieco z trasy i odwiedzić nieznane wówczas Europejczykom wybrzeże Mozambiku. Zachęcony bogactwem portowych miast założonych przez arabskich kupców, zaplanował rychły powrót. I o ile Kolumb odnalazł swoje ‘Indie’ w Ameryce Południowej, to Portugalczycy kurę znoszącą złote jajka upatrzyli sobie właśnie w Mozambiku, a dokładniej  w portowych miastach z obszaru kwitnącej kultury suahili. Pod koniec XV wieku jej wpływy sięgały Somalii, a posługujący się suahili Arabowie dorabiali się bajecznych fortun na handlu złotem, kością słoniową i niewolnikami. Tak, tak. Choć mało kto dziś o tym wspomina, niewolnictwo nie jest wcale wynalazkiem białych kolonizatorów. Można by rzec, że to podpatrzona u Arabów lukratywna praktyka biznesowa.

Ilha de Moçambique

CZYTAJ DALEJ…

Deltę Okavango zapamiętamy jeszcze z innego powodu. Niewinna impreza wokół ogniska nie wiadomo kiedy z quizu pełnego zadań do spełnienia przekształciła się w bitwę na ciasto, które nikomu nie smakowało, ale za to na głowie, w uszach, we włosach dziewczyn i pod koszulką kolegów prezentowało się doskonale. Potem była już tylko wspólna kąpiel w kempingowym basenie, który po naszej wizycie niestety wymagał spuszczenia wody i porządnego wyszorowania oraz kojący gorący prysznic w ubraniach, a potem też i bez w kobiecym towarzystwie LSG :)

A wszystko zaczęło się od beztroskiego mieszania alkoholi, które akurat nawinęły nam się pod rękę.  Tak oto w opróżnionym do tego celu iceboxie wylądowały 3 butelki białego wina, cydr, piwka, odrobinę sprita i duuuużo wódki. Punch miał być wytworny. W końcu miała to być „punch night” naszego wyjazdu. I wytwornie namieszał nam wszystkim w głowach…

Punch night

CZYTAJ DALEJ…

Idziemy za ciosem. Skoro jesteśmy już w Afryce postanowiliśmy cofnąć się nieco w czasie i przypomnieć Wam ostatnie tygodnie naszej poprzedniej podróży. Z Namibii, o której pisaliśmy wcześniej, pojechaliśmy do Botswany – raju dla miłośników przyrody. Zapraszamy na krótkie wspominki :)

———————————————————————————

Dziwne opisuję się wydarzenia sprzed 1,5 roku. Trzeba sięgnąć do głębokich zakamarków pamięci, odkurzyć te najżywsze wspomnienia, odgrzebać te trochę bardziej wyblakłe i powoli zrekonstruować sobie obrazy, zdarzenia, no i przede wszystkim wrażenia. Ale nie tym razem. O dziwo Deltę Okavango pamiętam, jakby zdarzyła się wczoraj.

W drodze do naszego obozu...

CZYTAJ DALEJ…